poniedziałek, 14 lipca 2014

Numer 2

                                                            *przed przeczytaniem klik*


Był początek sezonu ligowego. Pierwszy mecz miał się odbyć w Kielcach. Na przeciwnej stronie boiska drużyna z Gdańska. Ja siedzę jak zawsze na trybunach. Czekam aż wyjdzie on ze swoją drużyną. Z nim znam się od podstawówki, byliśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi, praktycznie nierozłączni. Mecz był zacięty, ale zakończył się zwycięsko dla Kieleckiego Effectora 3:1. Dostał nagrodę MVP. Zaraz podbiegł do mnie zadowolony i mocno przytulił aż myślałam że połamie mi żebra. On jak zawsze pięknie się uśmiechał. Zdążyłam pogratulować mu udanego występu, gdyż musiał już biec do szatni. Powiedział mi tylko bym przyszła dziś o 20 do restauracji i bym ładnie się ubrała, po czym zostawił mnie zdezorientowaną na trybunach. 5 min później wracałam do domu i rozmyślałam po co mnie zaprasza na kolację i każe aż tak bardzo się stroić. Może chce mi coś w końcu powiedzieć? Może nareszcie chce wejść ze mną na wyższy stopień naszej znajomości? Tak bardzo tego chciałam... W domu zaczęłam się już szykować do wyjścia. Założyłam krótką czarną sukienkę, do tego buty na koturnie a włosy zostawiłam rozpuszczone. Zakończyłam dzieło mocniejszym makijażem i wyszłam z domu. Punkt 20 zjawiłam się w umówionym miejscu. On tam już był, ale niestety nie sam. Była z nim jakaś wysoka blondynka. Przywitał się ze mną i przedstawił mi ją jako swoją dziewczynę. Zaniemówiłam. Cholernie to mnie zabolało. Zamówiłam tylko szarlotkę na ciepło z lodami. Gdy zjadłam swoje danie postanowiłam przeprosić ich i wrócić do domu. Wracając mijałam wszędzie szczęśliwe zakochane pary. Zrobiło mi się jeszcze bardziej smutno. Chyba na złość mi to wszyscy robią. Nareszcie wróciłam do swojego mieszkania. Wzięłam prysznic, przebrałam się i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam szlochać. Myślałam że mnie kocha. Zawsze taki czuły, kochany i pomocny a tu nagle bum! Znalazł sobie dziewczynę. Myślałam że on chce ze mną spędzić resztę życia. Wiedział jaka jestem. Znał mnie nie od dziś. W końcu zaczęłam się zastanawiać co ona ma czego ja nie mam. Przez łzy nie miałam sił na dalsze myślenie. Wtuliłam się w poduszkę i odpłynęłam w krainę Morfeusza. Minęło kilka miesięcy. Cały czas widziałam tą dwójkę. Widok ich razem cholernie mnie bolał. Powoli traciłam z nim kontakt. Na mecze przychodziłam coraz rzadziej. Wymigiwałam się że  miałam dużo pracy na studiach, albo w robocie. Nagle zobaczyłam z jego Facebookowego profilu że oświadczył jej się. Pogratulowałam mu przez sms-a. Teraz uświadomiłam sobie jaka ja byłam naiwna myśląc że mnie kocha. To  tylko potwierdziło moją decyzję o wyjeździe za granicę do lepszej pracy. Parę dni później zaczęłam wielkie pakowanie. Przy okazji znalazłam kilka rzeczy które mi kiedyś podarował. Była tam miedzy innymi jego koszulka za czasów gry w juniorach. Mimo miłych wspomnień muszę o tym wszystkim zapomnieć. Te wspomnienia zabijają gdzieś we mnie mój optymizm, którym jeszcze kilka miesięcy temu, aż bił ode mnie. Teraz jestem przeciwieństwem samej siebie. Spakowałam jego prezenty do oddzielnego pudełka. Postanowiłam że oddam je mojej znajomej która obiecała dać to swojej córce fance Effectora Kielce. Gdy wszystko zaniosłam do auta postanowiłam napisać do niego list.
Kochany Dawidzie,
Wiem, powinnam ci wszystko powiedzieć osobiście, ale nie potrafię, nie umiem. Kocham Cię bardzo mocno. Chciałam Ci to powiedzieć przy tamtej kolacji ale... nie zdążyłam. Ty już sobie znalazłeś swoją Martynę. Złamałeś mi serce. Nie wiem, co teraz z nami będzie. Cieszę się z tego że miałam tak cudownego przyjaciela jak Ty. Jednak nie umiem patrzeć na twoje szczęście u boku innej. Mam nadzieję że kiedyś się spotkamy. Trzymam kciuki za to byś w tym roku zdobył Mistrza Polski. Teraz chcę wyjechać i ułożyć sobie życie na nowo. Życie w którym nie ma cię u boku mnie. Ani jako przyjaciela, ani kogoś więcej. Dokąd wyjadę? Nie wiem tego jeszcze. Na pewno z dala od starego życia. Życzę Ci z całego serca jak najlepiej.
Twoja W.

Włożyłam list do koperty, wzięłam torebkę i zamknęłam drzwi. Wrzuciłam list do jego skrzynki. Chwilę spojrzałam na jego dom po czym wsiadłam do samochodu i ruszyłam przed siebie. Od tej pory zaczęłam nowy rozdział w swoim życiu. Rozdział w którym nie ma jego – Dawida Dryi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.