wtorek, 15 lipca 2014

Numer 3

                                                           *przed przeczytaniem klik*

Od kilku dni gdzie się nie pojawiłem tam była ona. Wysoka brunetka o niebieskich oczach. Miała coś w sobie co przyciągało. Jednak ja nie miałem odwagi by do niej zagadać. Była kelnerką w kawiarni w Kędzierzynie. Zawsze gdy podawała mi i moim kolegom z drużyny kawę to szeroko się uśmiechała. Pewnego dnia powiedziałem sobie dość. Postanowiłem przełamać się i zagadać do niej. Zgodziła się pójść ze mną na spacer porozmawiać. Poznać się.
                                                                                        ***
Od jakiegoś czasu podrywał mnie jeden mężczyzna. Wiem tyle, że jest siatkarzem. Codziennie odwiedza miejsce mojej pracy, a gdy nie może przyjść z powodu meczu - przesyła mi bukiet róż. To miłe z jego strony, ale nie wiem czego może ode mnie oczekiwać. Może myśli, że jak każda napalona fanka wskoczę mu do łóżka? A może na prawdę się zakochał...? Tego nie wiem. Nie przyjechałam tu w poszukiwaniu miłości, lecz tymczasowej pracy. Dziś znów przyszedł, tym razem widziałam był w lekkim dołku. Akurat skończyłam zmianę, więc dosiadłam się i starałam się wyciągnąć z niego co go gryzie. Okazało się że lekka kontuzja wykluczyła go na kilka spotkań. Na pocieszenie przyniosłam mu duże czekoladowe ciacho. On ładnie podziękował i zajadał się ze smakiem. Chciał zapłacić za nie, lecz ja odparłam że jest ono na koszt firmy. Mimo wszystko chciał zapłacić, ale ja byłam nieugięta. W ramach tego zaprosił mnie na spacer. Poszliśmy na plac zabaw. O tej porze był pusty, więc zajęliśmy huśtawki. Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim. Widziałam że to pozwala zapomnieć mu o kontuzji. Bałam się mu jednak powiedzieć, że za kilka dni wyjeżdżam na stałe do brata do Holandii. Gdy zaczęło się ściemniać to odprowadził mnie do domu. Podziękował mi za mile spędzony dzień.
                                                                                  
                                                                                        ***
Przychodziłem do tej kawiarni codziennie. Cały czas zamawiałem to samo. Mówiłem że ta specjalność poprawia mi humor. Tak naprawdę przychodziłem już tylko dla niej. Śmiała się ze mnie, że za bardzo przytyje od tej słodkości i nie będę miał siły później trenować. Każdy nazwie mnie głupcem, ale zakochałem się w niej. Nie dość, że jest piękną dziewczyną to w dodatku bardzo mądrą. Nastał kolejny dzień i znów przyszedłem z nadzieją, że ją spotkam. Nie było jej. Mimo wszystko zamówiłem to samo. W trakcie konsumpcji jedna z jej koleżankę z pracy dała mi jakąś kartkę.
Drogi Łukaszu,
Nie chciałam ci tego mówić, ale musiałam wyjechać. Obiecałam rodzinie, że gdy tylko zarobię trochę to przyjadę do nich. Przepraszam, ze nie powiedziałam wcześniej, lecz nie chciałam Cię ranić, choć i tak to właśnie zrobiłam. Żałuje, ze nie powiedziałam Ci wtedy gdy byliśmy ostatnim razem w parku. Mam nadzieje, ze kiedyś mi to wybaczysz.
Kasia.”
Gdy przeczytałem to byłem w ciężkim szoku. Zapytałem jej koleżanki kiedy ona ma samolot. Miałem nadzieję, że jeszcze zdążę przed jej wylotem powiedzieć co czuje do niej, a może jakimś cudem zatrzymać ją. Szybko wsiadłem w samochód i udałem się w kierunku lotniska. Modliłem się w myślach bym tylko zdążył. Gdy dojechałem biegłem ile sił w nogach. Na szczęście jeszcze czekała na samolot. Była w szoku gdy mnie zobaczyła.
-Łukasz, co ty tutaj robisz?
-Nie mogłem tak tego zostawić.
-Ale czego? Coś się stało?
-Stało się. Zakochałem się! W tobie! Proszę cię zostań, nie leć nigdzie.
-Nie wiem, czy umiałabym być ze sportowcem.
-Spróbujmy. Proszę Cię.
-Ale… - nie dokończyła, ponieważ pocałowałem ją czule.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.